STOP - realizacji marzeń
właśnie taki znak zobaczyliśmy, gdy z banku przyszła decyzja kredytowa.
Szok... miało pójść trochę szybciej, a tu trzeba jeszcze czekać (najpóźniej w środę pierwsza transza miała być na koncie). A tu taka niespodzianka.
Prace na budowie, jak dotąd, są w znacznej części sponsorowane. Miało być na miesiąc a tu taki cyrk. Chcieliśmy od banku chyba za mało i im się nie opłaca, muszą jeszcze przeanalizować. Stwierdzili, że dom z dwoma pokojami (bo bierzemy kredyt na dół) to niewystarczające zabezpieczenie (pomijając najwidoczniej działkę, fundamenty, przecież to wkład własny) i że taki dom jest nieatrakcyjny na rynku nieruchomości. No nie mogę po prostu. Można by było rozszarpać ze złości tego bankowego urzędasa.
Ponieważ na budowie prace są daleko zaawansowane jak teraz bank przyjdzie szacować to wkład własny będzie dużo większy i nie wiadomo czy to lepiej czy odwrotnie. No i ten czas. A tu okna zamówione dachówka, więźba.... Ach z tymi bankami.
Normalnie nie do wiary, jakiś sen niedobry.